czwartek, 21 marca 2013

Kochać siebie...

Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego i z całej duszy swojej. A bliźniego swego jak siebie samego. Tak odpowiedział Jezus na pytanie o najważniejsze przykazanie boskie. Wynika stąd, że miłość bliźniego bez miłości do samego siebie nie jest w ogóle możliwa. Im więcej kochasz siebie, tym bardziej będziesz kochał bliźniego. Jakież to proste. Kochanie siebie jest zatem w świetle wypowiedzi Jezusa nie tylko prawem, ale najważniejszym obowiązkiem człowieka, katolika dodajmy. Kto nie kocha siebie, na pewno nie potrafi pokochać nikogo innego. A co zrobili z tego przykazania ci, którzy widocznie mają się za ważniejszych od Chrystusa? Przez dwa tysiące lat wciskają kit, że człowiek jest z gruntu grzeszny, zły. Na dodatek nie ma wyboru - rodzi się już z piętnem tzw. grzechu pierworodnego. I mimo, że Jezus odkupił nas prze swoją śmierć na krzyżu, życie człowieka nie może upływać na przyjemnościach ale na cierpieniu. Nie można się bogacić bo nie wejdzie się do królestwa niebieskiego. Człowiek kochający siebie to wstrętny egoista skazany na piekło. W XXI wieku nadal bezmyślnie klepie się formułkę - Panie, nie jestem godzien... I jak w tych warunkach człowiek ma kochać siebie, skoro nie jest godzien. Ciekawe, że ci, co zalecali taką postawę innym, sami nie skąpili sobie radości życia doczesnego. Czy dobry Bóg, który jest miłością chce naszego cierpienia? Czy miłość równa się cierpienie? Kto chce takiej miłości? Bo ja nie. Dziwny jestem, nieprawdaż?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Produkt do poprawki...

Ostatnio, podczas programu w TV (jednego z nielicznych jakie oglądam), przyszła mi do głowy jakże bluźniercza myśl. Nasunęła mi się ona prz...