piątek, 22 marca 2013

W szkole ściągają... psychopaci?

Wyniki badań przeprowadzonych przez American Psychological Association wykazały, że uczniowie, którzy ściągają w szkole średniej i na studiach cierpią na zaburzenia osobowości, których objawami są m.in. niekonsekwentny styl życia, manipulowanie otoczeniem, lekceważenie moralności, znieczulica i zachowania aspołeczne. Oszukują, gdyż czują się do tego upoważnieni. Studenci przyznający się do ściągania w szkole średniej lub plagiatowania prac, uzyskali wysoki poziom w testach osobowościowych wykrywających psychopatię, cynizm, niemoralność, manipulowanie, arogancję i egocentryzm. Motywacją tychże studentów było to, że starali się dostać stopnie, do których czuli się upoważnieni, a także nie widzieli w ściąganiu nic złego lub nie interesowało ich to. Traktowali oni ściąganie lub plagiatowanie jako strategię do osiągnięcia ich ambitnych celów. Osoby te nie miały moralnych hamulców i nie bały się kary. Takie motywy działania to już psychopatia.
Wysokie oceny premiowane stypendiami i nagrodami aktywują niejako nieuczciwe postępowanie tych psychopatycznych jednostek. Nauczyciele, dla których te naganne praktyki uczniów czy studentów są poważnym problemem, stosują różne metody mające je utrudnić. Jest to jednak trudne, bo często studenci posługują się nowoczesną technologią utrudniającą wykrycie takich praktyk. A jak to wygląda u nas? U nas jest wręcz odwrotnie, ale prawidłowo. My ściąganie mamy w genach. My wręcz musimy ściągać i oszukiwać. Ściąganie, podkładanie prac, przepisywanie (plagiatowanie) to u nas norma, zgodna z obecnie obowiązującą moralnością. Ten kto nie ściąga to jakiś psychol, laluś, lizus, konfident, TW, lub jeszcze coś gorszego. W każdym bądź razie osoba podejrzana i nieakceptowana. Wzorem wojennych polityków: tu my - a tam oni. My - masy ciemiężonych uczniów i studentów, tam oni - nauczyciele. Nauczyciel każe nam się uczyć, a my weto - takiego wała. Po co? Przecież można tak przyjemnie spędzić czas. Są przecież automaty, gry komputerowe i piwko. W ramach relaksu można też wyjść na miasto i pobić jakiegoś staruszka. A i seks jest nie od rzeczy. Wieczorem zrobi się ściągę i OK. A ten tu, jakiś tam nauczyciel, który zarabia 2,5 tys. zł mówi mi, że nie przejdę do następnej klasy jeśli nie będę znał budowy układu pokarmowego dżdżownicy. No tylko takiemu wsadzić kosz do śmieci na głowę. A że według głupich Amerykanów większość polskich uczniów to potencjalni psychopaci, nic to - jak mawiał Pan Wołodyjowski, nasz bohater narodowy (bez wyższego wykształcenia zresztą). Wszystko jest w normie. Makiawelizm, arogancja i egocentryzm to przecież u nas obowiązujący szablon, to przecież podstawa tzw. moralności katolickiej. A na czym innym bazowali tzw. obrońcy krzyża? A obcokrajowcy patrzą i dziwią się. Mają prawo, oni w szkole nie ściągali. Ba, są kraje, w których ściąganie jest karalne sądownie. U nas cieszy się ogólnym poparciem, więc nie dziwmy się, że miliony wyborców wybrało tak jak wybrało. Ale to wszystko nie jest takie proste. Gdyby wiedza jaką serwują nam w szkołach była praktyczna i przydawała się w życiu to OK. Można by wtedy było nawet wprowadzić w życie karę dożywocia za ściąganie. Ale praktycznie jest tak, że to czego uczą nas w szkole, poza nauką pisania i czytania, do niczego się nam w życiu nie przyda (np. budowa układu pokarmowego dżdżownicy itp.). Jeśli teraz najważniejszym przedmiotem jest religia, to już jest podstawa, aby przynajmniej zastanowić się nad tym, czy taka szkoła w ogóle jest nam potrzebna. Pisać i czytać można nauczyć dziecko w domu, a wkładać miliardy złotych w to aby dziecko zaprogramować na stanie się niewolnikiem, to już chyba gruba przesada. Tak więc nie jest to sprawa prosta i amerykańskie zakwalifikowanie nas, z definicji, do psychopatów jest słuszne tylko w 50%. Myślę, że u nas podział przebiega inaczej, na linii myślący - wykonujący. Człowiekowi myślącemu nie przyjdzie nawet do głowy ściąganie. On chłonie wiedzę jak gąbka, praktyczną wykorzysta, niepotrzebną zachowa w podświadomości. Natomiast ten wykonujący zawsze zrobi to czego zażąda jego Pan, który jest jego wyznacznikiem moralności - pójdzie pod krzyż, zapali oponę, rzuci śrubą, opluje bliźniego, a nawet pobije itd. Ja jako człowiek w kwiecie wieku z niepokojem patrzę na wychowanie dzisiejszej młodzieży. Boję się o swoją przyszłość. Zdaję sobie sprawę, że już niedługo będę musiał podzielić los dinozaurów. Historia lubi się powtarzać. To wszystko już było. Ale teraz obowiązuje nowa historia, historia codziennie aktualizowana, na miarę potrzeb. Pracuje nad tym cały sztab - tysiące ludzi w IPN, za ogromne pieniądze. I nie wstydzą się tego, że żyją jeszcze ludzie, którzy wiedzą jak było naprawdę, oni piszą swoje, na polityczne zamówienie. I tutaj mam olbrzymią satysfakcję - nigdy nie uczyłem się historii, instynktownie przeczuwałem, że jest ona tworzona na bieżące potrzeby i nie ma nic wspólnego z obiektywną prawdą. Żal tylko tych, którzy w to wierzą, ale trudno, to niewolnicy - muszą.

Ale jeszcze nie jest za późno. Jeszcze jest szansa. Chociaż kajdany dzisiaj nie są z żelaza ale z pieniędzy, to może znajdzie się jakiś Spartakus, który pomoże nam je zerwać. Niech w końcu zaświeci słońce i zapanuje miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Produkt do poprawki...

Ostatnio, podczas programu w TV (jednego z nielicznych jakie oglądam), przyszła mi do głowy jakże bluźniercza myśl. Nasunęła mi się ona prz...